Wiem, że wielu ludzie borykaja się z dużo gorszymi zmartwieniami, wszystko to wiem. Przez kilka dobrych lat mieszkaliśmy przy głównej ulicy miasta, zanim zalali ten nasz stuletni bruk asfaltem szklanki na pólkach wesoło pobrzekiwały jak przejeżdżały duże samochody, a struny w pianinie same drgały. Podjęliśmy decyzję- wyprowadzamy się, na wieś- czystsze powietrze, cisza, spokój, dzieci będa miały coś więcej niz trzepak. Znaleźliśmy fajne miejsce pod miastem, wokół pola, lasy, piekne trasy piesze i rowerowe, wreszcie obszar chroniony Natura 2000 w bliskim sąsiedztwie. Jak mówi Młodsza Inwestorka- "mama, my tu mamy jak w bajce!". I ta bajka może się niedługo skończyć- nawet w Wiadomościach obtrąbili dumnie budowę nowych dróg w najbliższych latach. Własnie sie dowiedzieliśmy, że jeden z wariantów obwodnicy miasta ma przebiegać bezpośredni za naszym płotem. Wiem, ze obwodnice sa potrzebne, ale dlaczego, ktos je planuje tak blisko zabudowań? Tyle wyrzeczeń, tyle pracy, łez- i wszystko byc może na marne. Jestem rozgoryczona i zła bo nikt się w tym kraju nie liczy z własnością prywatną. Naprawdę mamy tu jak w raju, cichutko, fajni sąsiedzi, ostatnio nawet pełne kosze grzybów. Piszą, że jeszcze w listopadzie mają się odbyc konsultacje społeczne, ale ostateczną decyzję i tak podejmie bez nas. Może ktoś z Was ma jakiś pomysł jak to ugryźć? Będę wdzięczna za każdą sugestię.